Sięgając po książkę „O Nowym Jorku i artystach osobnych” autorstwa Olivii Laing byłem nastawiony na portret miasta, artystów i samotności. Reportaż okazał się jednak czymś innym: próbą pokazania samotności i odnajdujących się w nim znanych artystów. Zapraszam do lektury mojej recenzji.
Spojrzenie na Nowy Jork, które nie stroni od subiektywizmu
Jednym z mocnych punktów reportażu jest styl pisania Olivii Laing, który jest zarówno elegancki, jak i przemyślany. Autorka używa obrazowych opisów i metafor, co sprawia, że czytelnik wchodzi w świat opisywanych postaci i miejsc. Jej zdolność do ukazania emocji i myśli artystów jest imponująca i pozwala nam zobaczyć ich wewnętrzne życie. Nie sposób jednak ukryć, że takie spojrzenie nie może uniknąć subiektywności. Opowiadając o życiu autorka bardzo mocno wycięła samotność jako całkowicie osobny byt. Takie przedstawienie chociażby Warhola kontrastuje z historią jego pełnego ludzi życia w imię słów: można być samotnym w tłumie. Nie ulega wątpliwości, że Olivia Laing w życiorysy postaci wtrąciła bardzo mocno własną opinię o samotności, co spowodowało, że utrudniło mi to pełny odbiór jej utworu.
Nowy Jork oczami pełnymi samotności
Jednym z kluczowych elementów reportażu jest sposób, w jaki autorka analizuje związek pomiędzy samotnością a twórczością artystyczną. Laing przedstawia nam historie takich postaci jak Edward Hopper, Andy Warhol czy David Wojnarowicz, którzy w różny sposób doświadczali samotności, a jednocześnie czerpali z niej inspirację do swojej sztuki. Autorka bada również, jak samo miasto może wpływać na poczucie samotności i izolacji artystów, którzy często stawiają twórczość ponad życiem społecznym. Podczas lektury brakowało mi większego odniesienia się do samego miasta, które w pewnym momencie staje się jedynie tłem a nie tytułową częścią historii. Odebrałem to za duży minus całej lektury.
Reportaż o sztuce czy przede wszystkim o samotności?
Ważnym aspektem książki jest również analiza różnych form sztuki, jakimi posługiwali się artyści przedstawieni przez Laing. Autorka podkreśla, że każdy z nich miał swoje własne medium i sposób wyrażania siebie, co prowadzi do różnorodności i bogactwa kulturowego w Nowym Jorku. Laing przybliża nam dzieła sztuki, które powstały w wyniku samotności i osobistych doświadczeń artystów, co pozwala nam lepiej zrozumieć ich twórczość i przemyślenia. Niestety, w ciągu jednej publikacji autorka wprowadza życiorysy wielu postaci, czasem wplatając wątki jednej w historię tej drugiej. Niektóre postaci, takie jak Valerie Solanas czy Frida Kahlo, są tylko pobieżnie omówione, przez co nie dostajemy pełnego obrazu ich życia i motywacji do działania. Ponadto, niektóre fragmenty mogłyby być bardziej rozbudowane, aby lepiej zrozumieć motywacje i inspiracje artystów. Dla czytelnika nieobeznanego w świecie amerykańskiej kultury łatwo się pogubić. Opowiadając tak wiele z przeszłości różnych artystów często odczuwałem niedosyt, brakowało mi wiedzy aby cieszyć się w pełni lekturą.
Komu polecam książkę Olivii Laing?
Olivii Laing udaje się wniknąć w psychologię artystów i ukazać nam, jak samotność i miasto wpływają na ich twórczość. Mimo pewnych niedociągnięć, reportaż jest godny polecenia dla wszystkich miłośników sztuki i kultury.
Ocena: 5/10 – Czegoś mi brakowało